-Dzień dobry, nie chcieliby państwo przeprowadzić ze mną małego wywiadziku?

TAK! TO NAJGORSZE STWORZENIE PUSTYNI! POSPOLITA HIENA DZIENNIKARSKA! Obrzydliwa i paskudna. Jej białe włosy sterczały na wszystkie strony, a wytrenowany, fałszywy uśmiech zdobił twarz po wielu liftingach (a raczej po nacieraniu piaskiem, aby była gładka oraz lśniąca). Trzymała ręce w kieszeni, ubrana była dość elegancko, a szyję owinęła nikczemnie fioletowym, aksamitnym szalem. U jej boku stała trójka karłów. Każdy z nich nie był wyższy niż metr wzrostu, każdy miał przy sobie pałkę. Jeden trzymał notatnik i ołówek. Drugi, nachalnie przystawiał dyktafon do krocza jednego ze zwiadowców. A trzeci, grzebał coś przy staromodnym, czarno-białym aparacie, z którego buchały kłęby dymu. Dziennikarka wyszczerzyła zębiska do mężczyzn.
-No dalej, nie dawajcie się namówić. Jeden mały wywiadzik!