"Miecz Hammona"
: 2013-03-14, 21:05
Bisaltes stał na dziobie smukłej, dwumasztowej galery "Miecz Hammona". Długi na 65, a szeroki na 12 łokci okręt dumnie sunął po falach, pchany sprzyjającym wiatrem. Żagle łacińskie nadymały się raz po raz, dając wytchnienie wioślarzom.
Powietrze było rześkie, a w powietrzu czuć było słoną woń morza. Bisaltes mógłby przysiąc, że czuje też smak przygody. Był przekonany, że to właśnie ich czeka. Miał na galerze sześćdziesięciu wioślarzy, niewolników za długi, których sufet obiecał spłacić, jeśli zgodzą się popłynąć na "Mieczu Hammona". Miał trzydziestu żołnierzy lekkiej piechoty i potężny statek uzbrojony w balisty. Ładownie pełne były zapasów, ale mieli też nieco narzędzi i materiałów budowlanych.
Zadanie było proste: płynąć na wschód, szukając miejsca na nową kolonię, i zbudować pod nią przyczółek, tak jak to niegdyś czynili Myrejczycy.
Powietrze było rześkie, a w powietrzu czuć było słoną woń morza. Bisaltes mógłby przysiąc, że czuje też smak przygody. Był przekonany, że to właśnie ich czeka. Miał na galerze sześćdziesięciu wioślarzy, niewolników za długi, których sufet obiecał spłacić, jeśli zgodzą się popłynąć na "Mieczu Hammona". Miał trzydziestu żołnierzy lekkiej piechoty i potężny statek uzbrojony w balisty. Ładownie pełne były zapasów, ale mieli też nieco narzędzi i materiałów budowlanych.
Zadanie było proste: płynąć na wschód, szukając miejsca na nową kolonię, i zbudować pod nią przyczółek, tak jak to niegdyś czynili Myrejczycy.